Przedstawiana
jako „Harry Potter” Wschodu, „Szkoła Kotów” Kim Jin-kyunga pojawia się na
księgarnianych półkach. Pierwsza część pięciotomowej, zapierającej dech w
piersiach serii, książka, którą zachwycili się Koreańczycy, pełna wątków
mitologicznych oraz fantazji zakorzenionych w starożytnej filozofii in i yang -
tak mówi się o tej powieści. A jaka jest prawda? 
                Co
dzieje się z naszymi milusińskimi, gdy kończą piętnaście lat? Według autora
opuszczają one ciepłe, domowe ognisko, pozostawiając tym samym wszelkiego
rodzaju luksusy, i wyruszają do Szkoły Kotów. A tam uczą się, jak być
prawdziwym kotem z krwi i kości. Poznają też inne koty, przeżywają przygody i
poznają tajemnice. Uczęszczają na lekcje magii i historii, uczą się naszego
alfabetu, a także poznają mowę ludzi i zwierząt. Istnieją trzy klasy, które
mają z góry przydzielone zadania: klasa Nocnych Zgromadzeń, klasa Dzikich Kotów
oraz klasa Kryształowych Kotów. W tym tomie autor skupia się na tej ostatniej.
Uczniowie z klasy Kryształowych Kotów, którymi są Saliks, Miłka i Mesan, mają
strzec magicznego miecza, który posiada moc przezwyciężenia zła. Trójka
przyjaciół dowiaduje się, że dawno temu Kryształowa Grota, w której mieściła
się szkoła, została zaatakowana przez Kotcienie. Jaką tajemnicę skrywa
Kryształowa Grota? Czy uczniom Szkoły Kotów uda się ją odkryć? Czy starożytna
przepowiednia się sprawdzi? Jaką rolę w starciu z Kotcieniami odegrają dzieci?
Jaką tajemnicę noszą one w sobie?
                „Szkoła
Kotów” jest teoretycznie bajką dla dzieci, ale i dorosłym przypadnie ona do
gustu. Pod tym względem porównałabym ją do „Małego Księcia”- powieść zarówno
dla dzieci, jak i dorosłych, z której każdy może się czegoś nauczyć i wynieść wszelkiego
rodzaju wartości. Mamy tu walkę dobra ze złem. Bohaterowie, czyli przede
wszystkim uczniowie Szkoły Kotów, wzbudzą naszą sympatię, a co poniektórzy
także niechęć. Choć postacie są kotami, są one bardzo ludzkie. Myślę, że nie
będziemy mieli problemu, żeby się z nimi utożsamić. Są tu typowe dobre
charaktery, jak i te złe. Ja pokochałam Cao Cao, który uchodzi za negatywnego
bohatera. Jednak mnie przypadła do gustu jego przebiegłość i inteligencja. Jest
bardzo tajemniczy, a ja chcę dowiedzieć się o nim nieco więcej. Czuję, że w
kolejnych tomach może on wywołać dużo kłopotów. Będzie się działo!
                Tematykę
„Szkoły Kotów” uważam za bardzo ciekawą. Sposób, w jaki autor podszedł do
tematu zasługuje na duży plus. Wszystko wydaje się przemyślane. Jednocześnie
myślę, że przeczytanie tej lektury to ciekawy sposób na zapoznanie się z
kulturą Wschodu. Dostrzeżemy, że ich podejście całkowicie różni się od naszego.
Książka jest napisana ładnym, przystępnym językiem. Czyta się ją bardzo szybko,
ponieważ jest wciągająca. Mnie podoba się sposób, w jaki została wydana.
Znajdziemy w niej wiele obrazków nawiązujących do tekstu. Czcionka jest całkiem
duża, co dodatkowo ułatwia czytanie, a całość wydrukowano na grubym, dość
twardym papierze. Chwilami jest mrocznie i tajemniczo, co wynika z pojawienia
się „czarnych charakterów”, często jest też radośnie. Co tu dużo mówić, tę
książkę po prostu przyjemnie się czyta! 
                Nie
zawiodłam się na „Szkole Kotów”. Powieść jest ciekawa i zaskakująca. Ma w sobie
wszystko, co dobra książka zawierać powinna: interesujących, bohaterów, z
którymi się utożsamimy, wciągającą fabułę oraz punkt kulminacyjny. Jednak nie
podobało mi się to, że „Szkoła Kotów” w wielu momentach aż za bardzo
przypominała mi serię o „Harry’m Potterze”. Nie zmienia to jednak faktu, że
możemy się z niej nauczyć tolerancji, lojalności i ciekawości świata. Idealna
dla każdego, niezależnie od wieku. Z chęcią poznam dalsze losy Saliksa, Miłki,
Mesana i oczywiście Cao Cao! A Wy?      
Joanna Chabrowska z klasy 1cG
 
